środa, 9 listopada 2016

One Shot

Jest to moja propozycja na wypad Alexa 


Lysander 


Jednak Alex miał rację wspólny wypad nad jezioro nie był takim najgorszym pomysłem, nie sądziłam że uda się zebrać prawie całą naszą klasę. Na szczęście te trzy żmiję nie miały ochoty nigdzie z nami wychodzić co sprawia że ten dzień na 100% będzie udany. To była dobra okazja by kupić nowy strój kąpielowy.
(zakładamy strój)
Teraz mogę się przejść po plaży, większość osób zdążyło już wskoczyć do wody. Może to dobry moment żeby spędzić trochę czasu z Lysandrem, poszukam go nie może być daleko.
- Su!
( Odwróciłam się na dźwięk mojego imienia, oczywiście była to Rozalia, która opalała się na kocu)
( Podeszłam do niej, ku mojemu zdziwieniu leżał z nią Lysander.)
( Od czasu pobytu Lysandra w szpitalu trochę inaczej postrzegam ich relację i przyznam że czułam lekka zazdrość widząc ich)
- Haloo ziemia do Su ( Rozalia machała mi ręką przed oczami, widać musiałam za myśleć się na dłuższą chwilkę)
- Co się stało ?
- Chciałam żebyś poopalała się z nami ( Mrugnęła do mnie przy czym uśmiechnęła się iście szatańsko)
- Hmmm… W sumie czemu nie.
- Super, ustąpię ci miejsca przy twoim Lysiu. ( Iskierki w jej oczach robiły się coraz jaśniejsze )
- Roza…. ( Spojrzałam na nią z pod byka na co ona zareagowała głośnym wybuchem śmiechu )
- No już już bez marudzenia ( Białowłosa złapała mnie za przedramię i usadziła obok Lysandra który nawet nie spostrzegł naszej małej wymiany zdań, był bardzo pochłonięty swoimi myślami)
( Położyłam się tuż obok Lysandra, który dalej błądził w swoim myślach stwierdziłam że nie będę go wyrywać z rozmyślań )
- Roza wiesz gdzie jest Sucretta ? Nigdzie jej nie widzę i zaczynam się martwić ( Lysander spoglądał w stronę tafli wody próbując wyszukać konkretnej osoby, przyznam rozbawiło mnie jego pytanie )
( Roza cicho się zaśmiała ) – Lysiu chyba mało spostrzegawczy jesteś bo twoja kobieta leży tuż obok ciebie.
( Teraz nie wytrzymałam i wybuchłam niekontrolowanym śmiechem, białowłosy po przeanalizowaniu słów wypowiedzianych przez Roze spojrzał na mnie )
- Niespodzianka..!! ( Lysander przybrał kolor soczystej maliny, jednocześnie położył się tuż obok odwrócony twarzą do mnie. Nasz spojrzenia się spotkały i nie mogły się od siebie oderwać, po chwili jednak objął mnie ręką i przysuną ku sobie )
- Pięknie dziś wyglądasz moja droga ( Szepną mi do ucha po czym połączył nasze usta w namiętnym pocałunku )
( PSTRYK)
( Oszołomieni spojrzeliśmy na szczęśliwą Rozalie trzymającą aparat w rękach )
- Nie mogłam się powstrzymać, jesteście tacy SŁODCY..! ( Spojrzałam na Lysandra i cicho zachichotałam)
- Su ja mam dość opalania, może pójdziemy się pokapać z innymi.?
- Okey, Lysander idziesz z nami ?
- Nie ja jeszcze poleżę, niedługo do was dołączę dobrze ?
- Dobrze ( Pochyliłam się by lekko musnąć usta różnookiego, lecz ten pogłębił nasz pocałunek przy czym przysuną się tak że nasze ciała się stykały.)
( Lysander z każdym naszym pocałunkiem wkłada w to coraz więcej pasji i emocji, poczułam jak moje ciało od napływu emocji wiotczeje. To było cudowne )
( Lysander zakończył nasz pocałunek ale nie odsuną się nawet na milimetr )
- Muszę ci jakość wynagrodzić te chwilę mojej amnezji ( Wyszeptał te słowa w moje usta, po czym oczywiście puściłam soczystego buraka )
- Lysiu puści ją, ty ją będziesz miał częściej ode mnie ( Roza z udawanymi wyrzutami spojrzała na Lysandra, po czym białowłosy mnie puścił a my udałyśmy się do wody )
( Po półgodzinach szaleńczej zabawy poczułam zmęczenie, ale nie czułam potrzeby wracania na plażę więc postanowiłam podryfować)
( Zamknęłam oczy i dałam się ponieść tafli wody, uczucie spokoju i radości wypełniało mnie od środka) z
- Może ci pomogę.? ( Usłyszałam znajomy głos, lecz nie zdążyłam nawet otworzyć oczy gdy tajemniczy ktoś uniósł mnie z nad lustra wody)
( Gdy w końcu otworzyłam oczy ujrzałam Nataniela który z rumieńcami na twarzy przyglądał mi się uważnie)
- Bardzo pięknie dziś wyglądasz Sucretto ( Jego oczy iskrzyły tysiącami gwiazd )
- Dzi.. Dziękuję ( Czułam się lekko zakłopotana gdy mnie tak trzymał w ramionach )
- Uwielbiam patrzeć gdy się tak czerwienisz ( Jego twarz niebezpiecznie blisko znajdowała się mojej, muszę coś szybko zrobić zanim dojdzie do tego czego się obawiam)
- Nataniel puść mnie natychmiast..! ( Powiedziałam to oschłym tonem by dać mu jasno do zrozumienia że nie żartuję )
- Su… Sucretto chciałbym o czymś z tobą porozmawiać, jest to dla mnie bardzo ważne.
- To nie jest dobry pomysł Nataniel ( Zaczęłam się oddalać, lecz gdy nagle złotooki złapał mnie za nadgarstek i przytrzymał )
- Su ja muszę ci to powiedzieć, bo ja już dłużej tak nie wytrzymam.
- Natanielu nie słyszałeś że nie ma najmniejszej ochoty z tobą teraz rozmawiać ( Lysander patrzył na blondyna ze wściekłością w oczach, gdyby wzrokiem można było zabijać to Nataniel dawno by już nie żył )
- Lysander z całym szacunkiem nie powinieneś się wtrącać w moje sprawy z Su.. ( Nataniel wyglądał na zawziętego i pewnego siebie )
- Ludzie patrzcie, zaraz dojdzie do bójki między Srajtanielem a Lysandrem..!! ( Kastiel krzyczał chyba na całą plażę, po chwili na około nas zrobiło się wielkie zgromadzenie )
- Lysander uspokój się, chce po prostu porozmawiać z Sucrettą na osobności to nie powinno ciebie obchodzić…!
- Nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz.. ( Lysander coraz bardziej się denerwował a ja po prostu się bałam odezwać)
- Dobra koniec tej maskarady, chodź Su bo nie dadzą nam spokoje porozmawiać. ( Nataniel złapał mnie za rękę i chciał wyprowadzić z tłumu )
- Nataniel puść mnie…
- Tego już za wiele, łapy precz od mojej dziewczyny ( Lysander ze złością w oczach wyszarpał moją dłoń i przygarną mnie pod swoje ramie )
( Nataniel jak i reszta tłumu patrzyła na nas z otwartymi ustami i ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy, jednak po chwili złotooki przełamał się i drżącym głosem spytał )
- T..Twoją dzie…dziewczynę..!!?
_________________________________________________________________________
Chciałabym podziękować MaruMi za zrobienie mi kolejnego szablonu :)
Jesteś wielka kobieto :D 
I wiem że zawsze mogę na ciebie liczyć, nie mogłam wymarzyć sobie lepszej przyjaciółki :*
A wszystkich was przepraszam za brak rozdziałów, jest w trakcie pisania. 
Aby zagaić wam jakoś czekanie wstawiłam moją myśl na teorię  :)
Życzę wam miłego czytania i czekam na wasze komentarze :D
Pozdrawiam was mocno :*

sobota, 6 sierpnia 2016

Rozdział Trzynasty

- Nataniel co ty tutaj robisz? - Blond włosy był ostatnią osobą której się tutaj spodziewałam.
- Chciałbym z tobą porozmawiać.
- A czy ta sprawa nie mogła poczekać do rana ?
- Wybacz ale nie. - Ton głosu chłopaka był dość dziwny, było słychać po nim że coś go trapi.
- No dobrze, poczekaj chwile zaraz zejdę do ciebie. - Zeszłam na dół w pośpiechu zakładając kurtkę i buty na odchodne krzyknęłam do Mata że wychodzę i niedługo będę. Podeszłam do złotookiego uśmiechając się do niego radośnie.
- Hej, a więc co jest takie pilne?
- Może przejdźmy się do parku, milej będzie się nam rozmawiać.
- No dobrze. - Byłam ciekawa co Nataniel ma mi do powiedzenia. Całą drogę do parku szliśmy w milczeniu co wytwarzało między nami niezręczną atmosferę. Po dotarciu do parku usiedliśmy na pierwszej napotkanej ławce. Dopiero teraz zauważyłam jak pięknie wygląda park w nocnej oprawie, można było usłyszeć odgłosy natury w postaci szumu wiatru, wycie nocnych marków. Lecz najbardziej zauroczyła mnie piękna sceneria zieleńca, tuż za naszą ławką znajdował się podświetlany skalniak wypełniony Tawułami Arendsa w kolorze pudrowego różu, za krzewami były posadzone piękne obwódki z Celozji Pierzastej w odcieniu różu oraz Kosaćcami Syberyjskimi barwy białej. Nad nami rósł potężny Złotokap Waterera ' Vossii' który kolorem nie dorównywał odcieniowi tęczówek chłopaka. Zaraz moment co ja wygaduję! Skup się Katrina, nie przyszłaś tu oglądać przyrody! Pamiętaj przyszliście pogadać.
- A więc słucham, co jest takie pilne? - Skrzyżowałam ręce pod biustem wyczekując na odpowiedź chłopaka.
- Katrina jest to trochę niezręczne dla mnie temat, a ty jako dziewczyna możesz mi pomóc. - Blond włosy poczerwieniał cały na twarzy po czym wziął głęboki wdech. - Podoba mi się pewna dziewczyna a ledwo ją znam, niedawno przyszła do naszej szkoły a ja nie wi...
- Zaraz zaraz, nowa uczennica powiadasz? Nataniel przykro mi ale my się tylko kumplujemy.
- Co? Czekaj, nie chodziło mi o ciebie. - Wymachiwał rękoma w geście obronnym, a mi zrobiło się głupio ale mimo wszystko poczułam ulgę że złotooki nie mówił o mnie. Ale skoro nie o mnie to o kim?
- Dwa dni temu przyszła nowa uczennica, zaintrygowała mnie jej uroda. - Blond włosy poczerwieniał na twarzy. - Jest taka urocza, krucha, słodka i niewinna. - Czułam się dziwnie słuchając wyznań chłopaka, ale patrząc z jaką czułością i zaangażowanie opowiada mi o niej byłam zadowolona z faktu że ktoś mu tak bardzo zawrócił w głowię.
-Rozumiem, ale w czym mam ci pomóc zakochńcu?
-Chce żebyś pomogła mi ją rozkochać w sobie. - Oczy Nataniela iskrzyły dziwnym poblaskiem dodając mu przy tym uroku.
- Nataniel nie wziąłeś tego po uwagę że ja jej w ogóle nie znam?
- Odi proszę pomóż mi, ona jest tak wyjątkowa, ja czuję że coś jest między nami. - Chłopak złożył ręce w geście błagalny przy czym robiąc proszące oczka. Grrr... No i co mam zrobić z tym nieszczęśnikiem, przecież go tak nie zostawię. Nienawidzę siebie za to że tak łatwo ulegam ludziom.
- Eh... No dobrze, pomogę ci. Ale nie nazywaj mnie tak nigdy więcej. - Zrobiłam naburmuszoną minę i skrzyżowałam ręce pod dekoltem.
- Dziękuję, jesteś wielka. No przyznaj że fajna ksywkę ci wymyśliłem. - Blond włosy wyszczerzył się ukazując rząd śnieżnobiałych zębów przy okazji szturchając mnie w ramię.
- Mhm.. Przepraszam cię Nataniel ale jest już późno a ja jestem już trochę zmęczona.
- Rozumiem, nie będę już ci zawracać głowy. Miłych snów. - Powiedział na odchodne złotooki przy czym machając mi na pożegnanie, odmachałam Natanielowi otwierając drzwi frontowe, gdy znalazłam się już w środku poczułam swąd spalenizny, pod wpływem adrenaliny wbiegłam do kuchni przy okazji chwytając mini gaśnice. W momencie gdy miałam odciągnąć spust z gaśnicy spostrzegłam mojego brata otwierającego okno i wymachującego ścierką ma wszystkie możliwe strony.
- Kurwaa... Moja pizza. - W głosie mężczyzny można było usłyszeć żal jak i smutek. Co doprowadziło mnie do wybuchu śmiechu. Gdy chłopak zorientował się że nie jest jedynym świadkiem zdarzenia gwałtownie się obrócił.
- Młoda nie strasz mnie, lepiej pomóż mi wywietrzyć mieszkanie.
- Już już nerwusie. – Cicho zachichotałam co nie umknęło uwadze mężczyzny – Skoro byłeś tak bardzo głodny to dlaczego nie zawołałeś mnie i nie poprosiłeś o pomoc ? -Po chwili pożałowałam wypowiedzianych słów widząc jak Mat piorunuje mnie wzrokiem.
- Chciałem ! Ale ktoś tu postanowił zwinąć się z chaty na dwie godziny, a ja nie będę siedział i umierał z głodu. – Zrobił naburmuszoną minę jak małe dziecko.
- Nie przesadzaj, na pewno nie dwie godziny a tak poza tym to i tak jesteś głodny to lepiej byś wyszedł na tym gdybyś poczekał jednak na mnie te dwie godzinki. – Powiedziałam na jednym tchu by po chwili ujrzeć u mojego brata napad złości.
- Nie wkurwiaj mnie ! Ty się lepiej weź za naukę a nie kurwa szlajasz się po nocach ! Do pokoju. – Reakcja rudzielca bardzo mnie zaskoczyła a jednocześnie zasmuciła, Mat nigdy się nie odzywał tak w stosunku do mnie. Czy jemu naprawdę chodzi o tą pizzę, cóż nie będę wnikać i ciągnąć tej farsy, wolę pójść do pokoju i tam w spokoju posiedzieć. Jak powiedziałam tak zrobiłam, udałam się do swej oazy spokoju by choć na chwilę móc zebrać w ciszy swe myśli. Gdy tak leżałam na łóżku rozmyślając nad swym życiem poczułam się senna, chyba to był czas by położyć się spać. By móc znów oddać się sidłom Morfeusza.
****

„Drrrrrrrrr” znów ten przeklęty budzik, czasami mam ochotę wrzucić go do wrzątku i ugotować. Ale niestety trzeba wstawać i iść do tej przeklętej szkoły. Leniwie wstałam z łóżka i poczłapałam do łazienki, wzięłam szybki prysznic przebrałam się we wcześniej przygotowane ubrania, na koniec zostało zrobić makijaż, gdy się już z nim uporałam zeszłam na dół. Przy kuchennym blacie siedział mój brat ale jakoś nie czułam potrzeby rozmawiania z nim dzisiaj dlatego poszłam na korytarz założyłam buty i wyszłam najciszej jak tylko potrafiłam by Mat nie zorientował się że już mnie nie ma. Gdy tak powoli spacerowałam przez park spostrzegłam dość dużego psa i coś mi mówiło że chyba znam właściciela tego potwora.
- Demon chodź tu piesku. – Zawołałam zwierzaka lecz ten zamiast od razu przybiec do mnie spoglądał na mnie z dość dziwnym wzrokiem . Po chwili znów zawołałam pupila, na szczęście tym razem posłuchał mnie i przybiegł merdając ogonkiem. – Cześć psinko a gdzie zgubiłeś czerwoną małpę ?
- HAU HAU !
- Nie powinieneś sam tak latać po parku, jeszcze komuś stanie się krzywda. – Pogłaskałam pieska, a ten w podzięce polizał mnie po dłoni. – Musimy znaleźć twojego pana. – Wzięłam psa za obrożę i starałam się prowadzić go w miarę normalnie, niestety ten pies ma więcej siły niż by się wydawało. Demon w ciągu sekundy powalił mnie na ziemię i przeciągną parę metrów przez trawę, próbowałam wstać ale poczułam na sobie ogromny ciężar, jak się okazała był to pies. Siedział sobie menda zadowolony na mnie.
- Demon co ty wyrabiasz ?! – Ten głos poznam wszędzie, przyszła czerwona małpa. – Hej Katrina nic ci nie jest ? – Kucną tuż przy „moich zwłokach” wpatrując się we mnie zmartwionym wzrokiem. – Demon złaś z niej, to nie jest twoje legowisko ! – Pies posłusznie zszedł ze mnie by po chwili znaleźć się przy mojej twarzy i bezkarnie ją lizać. Fuuu…. Chyba powoli przestaję lubić tego psa, jest obrzydliwy. Jednak po chwili Kastiel odgonił psa by następnie pomóc mi wstać i doprowadzić się do porządku.
- Widzisz nawet mój pies wie że jesteś tak płaska że można zrobić z ciebie łóżko. – Uśmiechną się tym swoim zadziornym uśmiechem, kiedyś go za te teksty zabiję ale jeszcze nie dziś.
- Kastiel kiedy w końcu przestaniesz się nabijać z mojego biustu.
- Jak w końcu będziesz go miała. – Czerwono włosy przesadził, moja twarz nabrała kolorów dorodnej maliny a ręce skrzyżowałam pod biustem. Chłopak widząc moją winę wybuchł gromkim śmiechem.
- Myślisz że krzyżowanie rąk coś ci pomoże ? I tak nic tam nie masz płaska desko.
- Spadaj rudzielcu nie mam zamiaru z tobą dyskutować, ja idę do szkoły a ty se  rób co chcesz. – Odwróciłam się napięcie i ruszyłam w stronę szkoły, z dala słyszałam cichy chichot chłopaka ale stwierdziłam że kłótnia z nim nie ma sensu. Gdy już byłam pod szkołą przypomniał sobie o obietnicy jaką dałam złotookiemu, automatycznie szukałam wzrokiem nowej na dziedzińcu, w ogrodzie nic, pod wejściem nic, na winklu nic, pod drzewem ni… Zaraz wróć,  Lysander i jakaś brunetka na ławce, czy oni się uśmiechają ? Ona dotyka jego dłoni ! Czy on właśnie pozwolił  jej coś przeczytać z notatnika, ooo nie tak to nie będzie. Mi nigdy nie dał nawet na chwilę zaglądnąć do niego. To chyba będzie odpowiedni moment by wkroczyć i przerwać im tą miła pogawędkę. Ruszyłam w stronę ławki nie zwracając uwagi że ktoś się dołączył do mojego kierunku docelowego. Stojąc już przy ławce myślałam że biało włosy od razu mnie zauważy, jak bardzo moje stwierdzenie było mylące. Byli tak pochłonięcie rozmową że nawet nie zauważyli że ktoś stoi nad nimi.
- Ehem… - Próbowałam jakoś zwrócić na siebie uwagę ale to nic nie dało. – Lysander ?
-To nie kulturalnie komuś przerywać. – Chyba nie przemyślał tego co mówi bo gdy zobaczył do kogo to powiedział mina mu zrzedła. – Witaj Katrino wybacz moje naganne zachowanie. – Wstał by po chwili ucałować zewnętrzną część mojej dłoni.
- Nic się nie stało Lysiu, mam nadzieję że dobrze spałeś. – Zrobiłam najbardziej urocze spojrzenie jakie potrafiłam i pocałowałam różnookiego  w policzek, kątek oka spojrzałam na dziewczynę która do tej pory bacznie się nam przyglądała, po jej wyrazie twarzy widać było że jej się to nie spodobało. Niech zapamięta sobie że to ja tu mam przewagę.
- Wyśmienicie, śniła mi się przepiękna niewiasta ale mój sen chyba stał się jawą. - Powiedział to tak romantycznym głosem że aż serce mi mocniej zabiło. 
- Jesteś kochany skarbie. - Lysander zrobił się purpurowy na twarzy, dopiero teraz się zorientowałam że pierwszy raz nazwałam go skarbem. 
- Lysander to ja już sobie pójdę miło było cię poznać. – Zrobiła przesłodzone oczka. Pff i ona myśli że to podziała na mojego Lysia, chyba śni. Zepsuła nam romantyczną chwilę zołza.
- Mi również było miło, oh wypadło mi z głowy wy dziewczęta jeszcze się nie znacie.
- Jakoś nie było okazji. Katrina, dziewczyna Lysandra. – Patrzyłam na nią z wyższością, nie poznawałam się czyżby to zazdrość wyciągała ze mnie najgorsze cechy charakteru ?

- Sucrette.- W jej oczach można było ujrzeć zło w czystej postaci. Widzę że będę miała z nią nie lada problemy. Ale jak na razie to ja tu jestem górą. Pewne słowa już cisnęły mi się na usta ale w momencie gdy chciałam już coś powiedzieć zadzwonił dzwonek, odwracając się w stronę wejścia do szkoły zauważyłam Nataniela, biedak szkoda że nie jest świadomy tego jak bardzo może się sparzyć na tym zauroczeniu. Widziałam jak na nią patrzy, tak samo Lysander spogląda na mnie. Chyba będę musiała uzmysłowić mu co to za dziewczyna. I najlepiej jak zrobię to jak najszybciej. 
- Widzimy się później, muszę jeszcze porozmawiać z Natanielem.
- Do zobaczenia piękna. - Lysander ucałował mnie w policzek a następnie ruszył przed siebie, a ja musiałam dogonić pana gospodarza.
- Nataniel czekaj ! - Matko jak on szybko chodzi, ja ledwo co oddycham.
______________________________________________________________________
Życzę wam miłego czytania i jeszcze raz przepraszam za tak długą nieobecność.
Zachęcam was również do komentowania :)
Pozdrawiam :*

poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Powrót i Podziękowania :)

Jak zdążyliście zauważyć od ponad czterech miesięcy nie pojawiają się żadne rozdziały, jest to poniekąd spowodowane trudnościami które spotkały mnie pod koniec marca, jak również brakiem weny i lenistwem. Chcę was za to bardzo przeprosić i zapowiedzieć że w najbliższych dniach pojawi się kolejny rozdział :) Mam też oczywiście prośbę do moich czytelników ( Jeżeli ktoś tu jeszcze jest) zostawcie po sobie komentarz, chciałabym wiedzieć czy ktoś jeszcze czyta moje "wypociny".

Z tego miejsca chciałabym również podziękować autorce bloga 'Opowiem ci historię mojej pierwszej miłości'  rozmowa z tobą zmotywowała mnie do dalszego pisania i rozwiała wszelkie wątpliwości co do mojego bloga :) Nigdy nie sądziłam że poznam w internecie tak cudowną i dobrą osobę. Dziękuję ci za twą przyjaźń i za ten cudownie spędzony weekend razem :*  

Za zgodą Maru Mi wstawię nasze wspólne zdjęcia z pobytu w Warszawie :) 



poniedziałek, 28 marca 2016

Rozdział Dwunasty

Perspektywa Katriny

Byłam cała czerwona jak piwonia przez białowłosego, wszyscy z klasy patrzyli zaskoczeni widząc nasze splecione dłonie. Jedynie Rozalia stała z wielkim bananem na ustach, nie zdążyliśmy na szczęście z nikim poruszyć tego tematu ponieważ przyszedł pan Farazowski nasz wychowawca, dobrze że była to godzina wychowawcza a nie kolejna nudna lekcja historii. Gdy już usiadłam na swoim miejscu zauważyłam że Rozalia zmierza szybkim tempem w stronę mojej ławki, wiedziałam że czeka mnie przesłuchanie. Dziewczyna była już blisko ławki gdy ktoś nagle ją podsiadł, tym kimś okazał się mój kochany białowłosy.
- Lysio.! -Twarz Rozalii przybrała dość zabawny grymas.
-Wybacz Rozalio ale to ja dziś zajmę twoje miejsce przy Katrinie. – Rozalia stała jak wryta, ale ustąpiła miejsca dla różnookiego.
- Niech ci będzie, ale nie myśl że dam wam tak łatwo się mnie pozbyć. – Białowłosa wzięła stojące obok Alexego krzesło i przysunęła je do naszej ławki. – No a teraz opowiadajcie gołąbeczki. – Na jej twarzy pojawił się zarys uśmiechu.
- No właśnie, opowiadajcie jak do tego zaszło gołąbeczki.? – Tuż obok pojawił się niebiesko włosy z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Wybaczcie ale chciałbym porozmawiać z Katriną na osobności. – Poważna mina Lysandra sprawiła że Roza i Alex bez żadnych dyskusji zostawili nas samych, zaintrygowała mnie postawa różnookiego.
- A więc o czym chciałbyś ze mną porozmawiać. – Uśmiechnęłam się do chłopaka zalotnie ale zauważyłam że chłopaka coś dręczy.
- Wybacz że pytam cię o takie sprawy ale czy łączyło coś ciebie z Kentinem.? – Przez chwilę myślałam że może sobie żartuję ale jego mina świadczyła że mówi poważnie. Zmartwiło mnie to, bo nie wiedziałam jak mam mu wspomnieć o wyznaniu chłopak i kwiatach.
- Poza przyjaźnią nic nas nie łączy, a dlaczego pytasz.?
- Ponieważ od chwili gdy się dowiedział że jesteśmy para obserwuję mnie z wielką nienawiścią. Nawet teraz patrzy na nas jakbym popełnił najgorszą zbrodnie w życiu. – Lysander miał rację, gdy ukradkiem zerknęłam na zielonookiego patrzył na naszą dwoję z chęcią mordu, nie sądziłam że aż tak bardzo mu na mnie zależało.
- Chyba wiem dlaczego Kentin tak złowrogo na nas spogląda. – Musiałam mu to powiedzieć, nie potrafiłam mieć przed nim tajemnic. – Rano Kentin podszedł do mnie z bukietem róż i wyznał że nie jestem mu obojętna, było mi trochę głupio ale musiałam dać mu kosza co niestety mu się nie spodobało. Przez co teraz ma żal do mnie a o ciebie najprawdopodobniej jest zazdrosny.
- Rozumiem, myślę że Kentin potrzebuję czasu by ochłonąć i zrozumieć wszystko. Jest twoim przyjacielem więc w końcu schowa dumę do kieszeni i wyciągnie do ciebie rękę. – Słowa białowłosego dodały mi otuchy, choć zdziwiło mnie to że nie spytał o ten bukiet ani nic. Hmm… Popadam chyba w paranoję.
- Dziękuję Lysander, zawsze mogę liczyć na słowa otuchy od ciebie. – Popatrzyłam na różnookiego z czułością, wiedziałam że przy nim nigdy nic mi się nie stanie. Bardzo pragnęłam go w tej chwili przytulić ale niestety nie wypadało, dlatego dyskretnie złapałam go za rękę co spowodowało rumieńce na naszych twarzach. Czułam się cudownie w jego towarzystwie mimo że tak krótko się znaliśmy. Razem z białowłosym przegadaliśmy całą godzinę wychowawczą. Dowiedziałam się że jego rodzice mieszkają na wsi gdzie niegdyś prowadzili agroturystykę, a on z przyczyn edukacyjnych zamieszkał ze swoim bratem Leo, który prowadzi sklep z ubraniami. Również dowiedziałam się że Lysander uwielbia króliki, pisanie własnej poezji jak również śpiewanie.
- Księżniczko może opowiesz mi coś o sobie.? – Najbardziej bałam się właśnie tego pytania, nie lubiłam opowiadać o swojej przeszłości to zbyt bolało. Na samą myśl o tym wszystkim uroniłam kilka łez.
- Wybacz, rozumiem że twoja przeszłość jest bardzo bolesna. Nie będę nalegał abyś mi ją zdradziła. – Białowłosy zbliżył się a następnie mocno mnie przytulił, tak że słyszałam szybkie bicie jego serca, czułam się bezpieczna w jego ramiona a czując zapach jego perfum czułam jak odlatuję. Niestety w tle było słychać reakcję na nasze przytulanie co spowodowało że z białowłosym odsunęliśmy się od siebie.
****
Wychodząc ze szkoły spostrzegłam brązowookiego tuż przy bramie wyjściowej. Gdy tylko ujrzał że zmierzam w jego kierunku również zbliżając się do mnie. Niestety nie dał mi dojść do słowa.
- Co on ma czego ja nie mam?! – W jego oczach można było ujrzeć smutek.
- Kastiel zroz….
-Ja niczego kurwa nie chce rozumieć, powiedz mi tylko czy coś w ogóle do mnie czujesz?!
- Kastiel przykro mi ale nic do ciebie nie czuję, możemy zostać przyjaciółmi ale na nic więcej nie możesz liczyć. – Już drugi raz tego samego dnia daję dla faceta kosza, jestem okrutna. Nie chciałam spojrzeć Kastielowi w oczy, było mi zbyt przykro z jego powodu.
- Tą swoją przyjaźń możesz sobie w dupę wsadzić szmato.! – Czerwono włosy przesadził, pod wpływem gniewu uderzyłam go w twarz. Nie czekając na jego reakcję odeszłam w pośpiechu, czułam ból w dłoni nie sądziłam że potrafię tak mocno kogoś uderzyć. Wchodząc do parku powoli schodziła ze mnie ta cała złość spowodowana słowami brązowookiego. Postanowiłam na chwilę zostać w parku i przysiąść na ławce. Wyjęłam z kieszeni mp3 i zanurzyłam się w świecie muzyki rozmyślając nad moim życiem. Myślałam o moich rodzicach, przypomniała mi się cudowne chwilę z dzieciństwa:
***
Mała brązowowłosa dziewczyna siedziała w piaskownicy bawiąc się zabawkami a tuż nad nią stali jej rodzice.
- Mamo zobacz zrobiłam babkę. – Dziewczyna z radości wstała i zaczęła skakać.
- Brawo córeczko, zobacz kochanie jak Katrinka się cieszy. – Dziewczynka podbiegła do kobiety a ta podrzuciła dziewczyna do góry po czym przytuliła ją, po chwili dołączył do nich wysoki o dobrej posturze mężczyzna.
- Słoneczko co powiesz na to byśmy poszli razem z mamą coś zjeść.?
- Taaaak, ale dopiero jak Mat wlóci z psedskola.
- Dobrze skarbie a teraz chodź pójdziemy na zjeżdżalnie. – Mała Katrina pobiegła razem z rodzicami na zjeżdżalnie, gdzie zjeżdżała razem z rodzicami (…)
***
Poczułam jak po mojej twarzy spływają łzy na myśl o moich rodzicach, chciałabym aby nadal żyli. Te wszystkie cudowne wspomnienia sprawiały że coraz bardziej za nimi tęskniłam. Czułam się jak mała dziewczynka która potrzebuję przytulenia i uwagi swoich rodziców. Z moich rozmyślań wyciągną mnie czerwono włosy  który przysiadł tuż obok mnie na ławce ze skruszoną miną.
- Wybacz nie chciałem się urazić, emocje mną targały. – Powaga jego głosy zaskoczyła mnie, czyżby naprawdę żałował.
- Kastiel wybaczę ci jeżeli przestanie odwalać takie rzeczy.
- Dobrze, wolę zostać twoim przyjacielem niż stracić cię na zawsze. – Byłam w szoku, Kastiel i takie wyznania. To było takie uroczę że musiała przytulić brązowookiego by dodać mu otuchy.
- Cieszę się Kastiel, ale uważam że powinieneś z kimś jeszcze porozmawiać i poprawić relację.- Czerwono włosy spojrzał na mnie a następnie głośno wypuścił powietrze z płuc.
- Wiem, ale jeszcze nie wiem jak mam to zrobić.
- Może powinieneś iść teraz do niego i z nim porozmawiać. – Uśmiechnęłam się do chłopaka by dodać mu odwagi.
- Może masz rację. Do jutra Katrina. – Wstał szybko z ławki kierując swoje kroki w stronę domu różnookiego. A ja postanowiłam pójść już do domu bo już zaczęło mi się robić zimno. Gdy tylko weszłam do domu z kuchni dobiegły mnie krzyki mojego brata.
- A to o której się wraca ze szkoły co.? – Jak zwykle nadopiekuńczy.
- Poszłam jeszcze posiedzieć sobie w parku.
- Młoda weź nie rób se jaj i zacznij wracać prosto ze szkoły do domu. – Dziwne, zwykle nie jest aż tak nadopiekuńczy.
- Mat czy coś się stało.?
- Nie ważne, sprawy osobiste. A teraz jeść i do lekcji zrozumiano. – Chyba wstał dziś lewą nogą, nigdy wcześniej nie był dla mnie taki oschły. Nie zwlekając długo zjadłam obiad i udałam się do swojego pokoju by przysiąść do tej cholernej pracy domowej. Po godzinie czasu miałam odrobioną pracę domową ze wszystkiego, dzięki czemu mogłam sobie poleżeć w spokoju. Gdy już prawię przysypiałam dostałam sms od nieznanego mi numeru  „Otwórz okno :*”. Zaskoczyła mnie ta wiadomość. Otworzyłam okno szukając nadawcy wiadomości ale ujrzałam  kogoś kogo bym w życiu się nie spodziewała.

niedziela, 27 marca 2016

Życzenia Wielkanocne

Żeby Wielkanoc w tym roku,
przyszła z sukcesem u boku.
Aby żyło się Wam zdrowo,
prywatnie i zawodowo.
Wielu, wielu chwil radosnych
i cudownej, ciepłej wiosny
życzy Isia Misia :)
Aby te chwilę z rodziną były
 cudowne i nie zapomniane,
Wesołego Alleluja 


A o to Lysio jako zajączek wielkanocny :D 

czwartek, 24 marca 2016

Rozdział Jedenasty

- Cześć piękna.
- Hej Kentin, dla kogo te róże.?
- Aaa dla ciebie, dla najpiękniejszej w szkole. – Niewinny wzrok Kentina momentalnie zmienił się w wzrok podrywacza.
- Dziękuję, ale z jakiej to okazji.?
- Muszę z tobą porozmawiać... Chciałbym zaprosić się na randkę, niegdyś jak się razem uczyliśmy nie miałem odwagi by cię zaprosić a teraz zrozumiałem że jeżeli nadal będę się wahać i lękać to mogę stracić tą okazję. Zbyt wiele dla mnie znaczysz bym mógł tak łatwo sobie odpuścić.
- Kentin nie chce cię ranić ale ja już kogoś mam, proszę nie miej mi tego za złe ale nas łączy tylko przyjaźń. Jesteś moim dobrym przyjacielem od tylu lat, nie chce by się to zmieniło. – Czułam się podle mówiąc takie rzeczy do zielonookiego, wiedziałam że tymi słowami złamałam mu serce, ale nie miałam wyboru. Nigdy nie darzyłam go głębszym uczuciem i nie mogę mu dawać złudnych nadziei.
- Ohh.. No cóż trochę się pośpieszyłem. No nic, moje uczucia przecież nic nie znaczą. Na razie Katrina.- Jego oczy były takie smutne , widziałam w nich zawód. Gdy odchodził biło od chłopaka bardzo dużym smutkiem i rozczarowaniem, było mi go bardzo szkoda w końcu to mój przyjaciel.
- Ale Kentin…- Odszedł nawet nie odwracając się, po prostu mnie olał. Ale nie dziwie się mu, dostał kosza od dziewczyny którą tak bardzo kochał, grrr nienawidzę się za to jak go skrzywdziłam głupia ja. Dopiero po paru minutach przypomniałam sobie o kwiatach od chłopaka, zaczęłam się zastanawiać co z nimi zrobić i jak wytłumaczyć ten fakt dla białowłosego by nie poczuł się zazdrosny. Bałam się jego reakcji ale musiałam mu to powiedzieć by już na samym początku związku nie tworzyć przed nim tajemnic. Nim zdążyłam rozpocząć poszukiwania różnookiego rozbrzmiał dzwonek obwieszczający początek lekcji chemii. Tak, kochana chemia z panią Delanay. Schowałam kwiaty do szafki i ruszyłam w kierunku sali w której mam lekcję, z daleka zauważyłam że już nikogo nie ma pod klasą dlatego przyśpieszyłam kroku by nie dostać reprymendy od kochanej nauczycielki. Na szczęście wchodząc do klasy nie zauważyłam nauczycielki, dzięki bogu zapomniała dziennika. Skierowałam swoje kroki w stronę swojej ławki ale w tamtym momencie ktoś pociągną mnie za nadgarstek co spowodowało że przysiadłam tuż obok „napastnika”. Jak się okazało był to Kastiel, ciekawe co on znów kombinuję. Niestety przesiąść się nie mogłam bo do klasy weszła nauczyciela.
- Mała czy ty mnie unikasz.?
- Kastiel odpuść, już ci to tłumaczyłam.- Zaczynają mnie drażnić jego zachowania.
- Ale co ci szkodzi się umówić ze mną.?
- Hmmm.. Może dlatego że kogoś mam. – Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę że wypaplałam szlak, teraz nie da mi spokoju.
- Jak to ? Kim on jest, już ja się z nim policzę.! – Gniew w jego oczach przerażał mnie, nie wiedziałam co mam zrobić. Jeżeli bym mu powiedziała że to Lysander mógłby mu coś zrobić. Ale zaraz zaraz, to jego przyjaciel jeżeli mu powiem to może odpuści, w końcu nie odbija się dziewczyny przyjacielowi.
-Kastiel uspokój się, to i tak nic ci nie pomoże zrozum to w końcu.
- Kurwa mać.! Powiedz kto to jest, ja muszę to wiedzieć.! – Opanowała go furia, pewnie gdyby nie to że jest to lekcja dawno by mną potrząsał ze wściekłością i żądał odpowiedzi.
- Opanuj się, to Lysander… - Czerwono włosy momentalnie się uspokoił, na jego twarzy było widać żal i zdumienie. Do końca lekcji nie odezwał się do mnie ani słowem, gdy tylko zadzwonił dzwonek wyszedł z sali jak oparzony zbytnio nie zwracając na to uwagi wyszłam na dziedziniec by pójść do ogrodu, chciałam w spokoju zjeść drugie śniadanie.
****
Perspektywa Lysandra
Po dzwonku postanowiłem pójść w swoje ulubione miejsce, czyli ławkę na dziedzińcu. Wyciągnąłem notes by zapisać tekst piosenki który przyszedł mi do głowy. Z daleka zauważyłem że zbliża się do mnie mój przyjaciel, widząc jak odpala papierosa pokręciłem tylko głową, było widać z daleka że nie jest dziś w humorze.
- Przyjacielu paląc nie poprawisz swojego stanu zdrowia.
- Stul pysk zdrajco.! – Byłem zdumiony, nigdy wcześniej się tak do mnie nie odzywał nawet jak był w wielkiej furii.
- Kastiel co się stało.?
- Ty kurwa jeszcze masz czelność pytać co się stało.? Takich rzeczy się nie robi dla przyjaciół.!
- Czy mógłbyś wyrażać się jaśniej bo nie rozumiem cię.?
- Odbiłeś mi Katrinę to kurwa się stało.! – Furia w jego oczach była zdumiewająca. Starałem się być opanowany by załagodzić trochę tą sytuację.
- Kastiel ale wy nie byliście razem. – Próbowałem przemówić przyjacielowi do rozsądku.
- No i co kurwa, ona jest moja. Stary kurwa takich rzeczy się nie robi. – Słyszałem w jego głosie załamanie co mnie bardzo zdziwiło.
- Przyjacielu, ona nie jest rzeczą którą można posiadać. Powinieneś z nią porozmawiać, to co jest między mną a nią nie jest uczuciem jednostronnym. Gdybym miał świadomość tego że coś czuję do ciebie bym nawet nie próbował zdobyć jej względów.
- Nie jesteśmy przyjaciółmi, takich rzeczy się nie wybacza.! – Czerwono włosy wyrzucił niedopałek i wyszedł z terenu szkoły. Nie wiem co mam sądzić o jego postawię ale muszę koniecznie porozmawiać z pięknooką. Ruszyłem w kierunku ogrodu z nadzieją że znajdę tam ową dziewczynę nie myliłem się, leżała na trawię wpatrując się w niebo, wyglądała cudownie w tym świetle aż na moment zapomniałem z jaką sprawą przyszedłem do brązowowłosej. Patrzyłem jak się uśmiecha, nie mogłem przestać spoglądać na mą ukochaną. W końcu się ocknąłem, musiałem się dowiedzieć czy rozmawiała z moim przyjacielem.
- Witaj królewno, czy mogę zając ci chwilę.? Mam do ciebie ważne pytanie.
- Ooo hej Lysander, pewnie co się stało.? – Jej uśmiech i oczy nie pomagały mi, nie potrafiłem się skupić by poprawnie spleść jakiekolwiek zdanie.
-Rozmawiałaś czy z Kastielem o nas.?
- Co.?
- Wybacz. Czy rozmawiałaś z Kastielem o nas.? – Poczerwieniałem cały na twarzy, wygłupiłem się na samym początku.
- Tak, dziś na chemii mu powiedziałam ponieważ nie rozumiał że nie jestem nim zainteresowana. A coś się stało.? – Niebieskooka zrobiła zmartwioną minę widząc że jest ze mną coś nie tak.
- Kastiel przyszedł do mnie z wielką furią mówiąc że odbiłem mu ciebie, próbowałem z nim porozmawiać ale złość zaślepiła mu oczy.
- Nie sądziłam że zareaguję tak ostro. Może powinnam z nim porozmawiać.? – Katrina patrzyła na mnie z miłością w oczach, nie potrafiłem opanować swoich emocji . Nie wytrzymałem i ją pocałowałem. Była zaskoczona ale oddała pocałunek, z czego byłem bardzo szczęśliwy.

- Może ciebie wysłucha księżniczko. Na chwilę obecną nie będę się wychylać, poczekam aż ochłonie i porozmawiam z nim na spokojnie. – Przez chwilę bawiłem się kosmykiem włosów mej luby. Po czym stwierdziłem że to pora wracać na lekcję.
- Czy zechcesz potowarzyszyć mi w powrocie na lekcję księżniczko.? – Lekko się ukłoniłem i wysunąłem rękę ku dziewczynie by pomóc jej wstać. Ta chwyciła mnie za rękę po czym wstała. Razem udaliśmy się na lekcję. Dopiero po podejściu pod klasę spostrzegliśmy z Katriną że trzymamy się za ręce. Oboje dostaliśmy rumieńców na twarzy, ale nie miałem zamiaru puścić jej dłoni. Byłem szczęśliwy że tak cudowna dziewczyna wybrała właśnie mnie.

piątek, 11 marca 2016

Rozdział Dziesiąty

- Witaj Katrina, mogę ci potowarzyszyć w drodze do szkoły..? – Moje ciało aż drgnęło, ten głos przypomniał mi ten okrutny koszmar.
- Cześć Lysander, czemu nie. – Czułam w pewnym stopniu lekkie zakłopotanie i dyskomfort na samą myśl o moim wczorajszym koszmarze. Jednak nie chciałam by białowłosy zauważył że co jest nie tak, dlatego starałam się stwarzać pozory przy nim. Przez większość drogi do szkoły szliśmy w grobowej ciszy co niestety mnie trochę niepokoiło, im dłużej trwała cisza tym trudniej było ją przełamać.
- Księżniczko czy coś się niepokoi..?- Momentalnie skierowałam wzrok na różnookiego, jego oczy były przepełnione troską i zmartwieniem. Zrobiło mi się głupio że z tak błahego powodu psuje sobie i jemu humor.
- Wszystko w porządku, po prostu źle spałam. – Uśmiechnęłam się promiennie by rozwiać wszystkie wątpliwości Lysandra. Po chwili na twarzy białowłosego można było dostrzec uśmiech, który powodował u mnie miłe ciepło i sprawiał że zapominałam o wszystkich troskach i zgrzytach.
- Rozumiem, Katrina mam do ciebie pytanie. Za tydzień mój brat Leo ma urodziny, będzie spora impreza i dużo znajomych. – Na jego twarz wkradł się mały rumieniec powodujący u mnie cichy chichot.
- Wyglądasz słodko gdy się rumienisz.
- Czy chciałabyś pójść na tą imprezę ze mną jako moja dziewczyna.? – Myślałam że się przesłyszałam, byłam taka szczęśliwa że chciałam skakać i krzyczeć ze szczęścia. Już miałam odpowiedzieć dla różnookiego ale niestety ktoś nam przeszkodził.
- Lysaaanderrr …!! W końcu cię spotkałam.- Niska blondynka o fioletowych oczach i ubraniach w stylu wiktoriańskim podbiegła do białowłosego i go mocno przytuliła.
- Nino proszę puść mnie to nie jest czas ani pora na takie rzeczy. – Lysander delikatnie ale stanowczo odsuną od siebie dziewczynę tak by ta nie poczuła się urażona.
- Dlaczego mnie odtrącasz, czy to przez nią.?! – Skierowała na mnie swój zabójczy wzrok, przeszywając nim mnie na wylot. Poczułam lekki niepokój nastawieniem tej dziewczyny w stosunku do mojej osoby.
- Nino nie wygłupiaj się, to nie wina Katriny. Powinnaś być teraz w szkole.
- Ale Lysander ja chciałam cię zobaczyć... – Zrobiła proszące oczka przy okazji znów wtulając się w białowłosego.
- Nino idź do szkoły, później się spotkamy. – Gdy już Nina się oddalała zatrzymała się przy mnie spoglądając na mnie złowieszczym spojrzeniem.
- To jeszcze nie koniec, Lysander jest tylko mój..! – Powiedziała to z taką złością w oczach że zaczęłam się bać tej dziewczyny. Gdy tylko blondynka oddaliła się od nas musieliśmy z białowłosym przyśpieszyć kroku ponieważ byśmy się spóźnili na lekcje. Niestety gdy zaszliśmy do szkoły było 4 minuty po dzwonku więc szybko skierowaliśmy swoje kroki w stronę klasy od matematyki. Wchodząc do sali przeprosiliśmy nauczyciela za spóźnienie po czym zajęliśmy swoje miejsca. Na moje szczęście jedna rzecz z mojego snu się spełniła, pan Maroł zapomniał wziąć sprawdzianów z domu dzięki czemu zrobiliśmy powtórzenie materiału do sprawdzianu. W połowie lekcji zauważyłam że za oknem ktoś stoi, w tamtej chwili przeraziłam się gdy za oknem ujrzałam Nine, patrzyła na mnie z morderczym wzrokiem. Ukradkiem szturchnęłam Lysandra by spojrzał w stronę okna, gdy ujrzał dziewczynę od razu zrobił się spięty, było widać że czuję się zakłopotany i nie wie co ma zrobić. Dziewczyna bez żadnych krępacji zaczęła rysować na oknie serduszka i imię białowłosego, musieliśmy jakoś ją przegonić by nikt tego nie zauważył. W tamtym momencie wpadłam  na dość ryzykowny pomysł, złapałam białowłosego za rękę tak by Nina to zobaczyła. Dziewczyna poczerwieniała cala ze złości i natychmiast gdzieś pobiegła, dopiero wtedy zobaczyłam rumieńce na twarzy różnookiego. Puściłam chłopaka by móc skryć swoją twarz od zażenowania. Jaka ja jestem głupia co on sobie teraz pomyśli o mnie, że jestem jakaś niedojebana. Dlaczego to ja zawsze mam takie pojebane pomysły. Ukradkiem spojrzałam na białowłosego by zobaczyć jego reakcję, ku mojemu zdziwieniu spoglądał na mnie z czułością w oczach. Nie wiedząc co chodzi mu po głowię postanowiłam go przeprosić. Wynalazłam moje niebieskie karteczki i zaczęłam pisać „ Przepraszam cię Lysander, swoim głupim zachowaniem chciałam spłoszyć Nine L  ”. Położyłam złożoną karteczkę na zeszycie różnookiego i czekałam na odpowiedź. Na szczęście długo nie musiałam czekać, ponieważ po chwili na moim zeszycie leżałam ta sama karteczka „ Moja droga nie musisz mnie przepraszać, nie uraziłaś mnie tym zachowaniem a wręcz przeciwnie” . Czytając wiadomość od białowłosego poczułam na swoich policzkach wypieki, jaki on potrafi być romantyczny nawet w tak błahych sprawach. Siedziałam dłuższą chwilę zamyślona tak nad kartką od chłopaka aż w końcu lekko mnie szturchną bym się ocknęła. W tamtej chwili spojrzałam w jego cudowne oczy, które wprawiały mnie w przyjemny dreszcz. Niestety ta romantyczna chwila została okrutnie przerwana przez dzwonek obwieszczający koniec pierwszej lekcji. Wychodząc z klasy skierowałam swoje kroki w stronę mojej szafki , wyciągając książki z szafki ktoś zaszedł mnie od tyłu.
- Powiesz mi w końcu co jest między tobą a Lysiem? – Jak można było się spodziewać była to białowłosa z zaciętą miną na twarzy.
- Roza ile razy mam ci powtarzać że nic między nami nie ma. – Starałam się zachować pozory przed białowłosą.
- Ahh taak… To wyjaśnij mi po jaką cholerę trzymałaś go za rękę na matmie?! – Złowieszcza mina Rozalii momentalnie zmieniła się w uśmiech i podekscytowanie.
- Roza bądź cicho, jeszcze ktoś cię usłyszy.
- Iiii…. Wiedziałam że jesteście razem, wyglądacie razem tak uroczo. Katrina będziemy rodziną, będziemy chodzić na podwójne randki.!
- Uspokój się, nie jesteśmy razem. – Entuzjazm Rozy powoli mnie irytował.
- To dlaczego trzymaliście się za ręcę? – Mina zdezorientowanej Rozy była po prostu boska.
- To było przez przypadek. – Na samą myśl zaczerwieniłam się na twarzy.
- Dobra dobra, już ja tam wiem swoje. Ale przyznaj że cię kręci. – Uśmieszek dziewczyny wprowadził mnie w zakłopotanie, nie wiem czemu ale czułam krępację rozmawiając na takie tematy. Gdy już miałam odpowiedzieć Rozalii na jej pytanie, ktoś znów zaszedł mnie od tyłu. O losie dlaczego każdy musi zachodzić mnie od tyłu.
- Witaj Rozo, pozwolisz że porozmawiam z Katriną na osobności. – Mam wielką nadzieję że nie słyszał naszej wcześniejszej rozmowy.
- Nie ma sprawy Lysio, miłej rozmowy. – Białowłosa opuściła nas w podskokach i wielkim bananem na ustach. Ah ta Roza…
- Uczynisz mi ten zaszczyt i potowarzyszysz mi jako moja dziewczyna na urodzinach mojego brata? – Jego oczy tak niesamowicie błyszczały, oczarował mnie swoją elokwencją.
- Jako dziewczyna?
- Oczywiście, jako moja przepiękna dziewczyna. – Cała poczerwieniałam na twarzy, nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Przyznam że trochę się boję wchodzić jakikolwiek związek.
- Zgoda . – Uśmiechnęłam się promiennie do chłopaka.
- Bardzo cieszy mnie ta odpowiedź, a teraz wybacz ale muszę udać się na następną lekcję. – Ucałował moją dłoń.
- Widzimy się później księżniczko.

- Do później. – Czy właśnie zostałam dziewczyną Lysandra Bring..? Energia rozpierałam mnie od środka, jestem najszczęśliwszą dziewczyną ever. Postanowiłam poszukać Rozalii i jej opowiedzieć o przebiegu mojej rozmowy z białowłosym, ale nigdzie nie mogłam jej znaleźć. Gdy już miałam się poddać poczułam lekkie szturchnięcie, odwracając się zobaczyłam tylko duży bukiet róż. 
______________________________________________________
Przepraszam że tak długo nie wstawiałam rozdziału,
niestety problemy zdrowotne.
Życzę miłego czytania, liczę na wasze opinie.
Pozdrawiam :*