- Nataniel co ty tutaj robisz? - Blond włosy był ostatnią
osobą której się tutaj spodziewałam.
- Chciałbym z tobą porozmawiać.
- A czy ta sprawa nie mogła poczekać do rana ?
- Wybacz ale nie. - Ton głosu chłopaka był dość dziwny, było
słychać po nim że coś go trapi.
- No dobrze, poczekaj chwile zaraz zejdę do ciebie. - Zeszłam
na dół w pośpiechu zakładając kurtkę i buty na odchodne krzyknęłam do Mata że
wychodzę i niedługo będę. Podeszłam do złotookiego uśmiechając się do niego
radośnie.
- Hej, a więc co jest takie pilne?
- Może przejdźmy się do parku, milej będzie się nam
rozmawiać.
- No dobrze. - Byłam ciekawa co Nataniel ma mi do
powiedzenia. Całą drogę do parku szliśmy w milczeniu co wytwarzało między nami
niezręczną atmosferę. Po dotarciu do parku usiedliśmy na pierwszej napotkanej
ławce. Dopiero teraz zauważyłam jak pięknie wygląda park w nocnej oprawie,
można było usłyszeć odgłosy natury w postaci szumu wiatru, wycie nocnych
marków. Lecz najbardziej zauroczyła mnie piękna sceneria zieleńca, tuż za naszą
ławką znajdował się podświetlany skalniak wypełniony Tawułami Arendsa w kolorze
pudrowego różu, za krzewami były posadzone piękne obwódki z Celozji Pierzastej
w odcieniu różu oraz Kosaćcami Syberyjskimi barwy białej. Nad nami rósł potężny
Złotokap Waterera ' Vossii' który kolorem nie dorównywał odcieniowi tęczówek
chłopaka. Zaraz moment co ja wygaduję! Skup się Katrina, nie przyszłaś tu
oglądać przyrody! Pamiętaj przyszliście pogadać.
- A więc słucham, co jest takie pilne? - Skrzyżowałam ręce
pod biustem wyczekując na odpowiedź chłopaka.
- Katrina jest to trochę niezręczne dla mnie temat, a ty jako
dziewczyna możesz mi pomóc. - Blond włosy poczerwieniał cały na twarzy po czym
wziął głęboki wdech. - Podoba mi się pewna dziewczyna a ledwo ją znam, niedawno
przyszła do naszej szkoły a ja nie wi...
- Zaraz zaraz, nowa uczennica powiadasz? Nataniel przykro mi
ale my się tylko kumplujemy.
- Co? Czekaj, nie chodziło mi o ciebie. - Wymachiwał rękoma w
geście obronnym, a mi zrobiło się głupio ale mimo wszystko poczułam ulgę że
złotooki nie mówił o mnie. Ale skoro nie o mnie to o kim?
- Dwa dni temu przyszła nowa uczennica, zaintrygowała mnie
jej uroda. - Blond włosy poczerwieniał na twarzy. - Jest taka urocza, krucha,
słodka i niewinna. - Czułam się dziwnie słuchając wyznań chłopaka, ale patrząc
z jaką czułością i zaangażowanie opowiada mi o niej byłam zadowolona z faktu że
ktoś mu tak bardzo zawrócił w głowię.
-Rozumiem, ale w czym mam ci pomóc zakochńcu?
-Chce żebyś pomogła mi ją rozkochać w sobie. - Oczy Nataniela
iskrzyły dziwnym poblaskiem dodając mu przy tym uroku.
- Nataniel nie wziąłeś tego po uwagę że ja jej w ogóle nie
znam?
- Odi proszę pomóż mi, ona jest tak wyjątkowa, ja czuję że
coś jest między nami. - Chłopak złożył ręce w geście błagalny przy czym robiąc
proszące oczka. Grrr... No i co mam zrobić z tym nieszczęśnikiem, przecież go
tak nie zostawię. Nienawidzę siebie za to że tak łatwo ulegam ludziom.
- Eh... No dobrze, pomogę ci. Ale nie nazywaj mnie tak nigdy
więcej. - Zrobiłam naburmuszoną minę i skrzyżowałam ręce pod dekoltem.
- Dziękuję, jesteś wielka. No przyznaj że fajna ksywkę ci
wymyśliłem. - Blond włosy wyszczerzył się ukazując rząd śnieżnobiałych zębów
przy okazji szturchając mnie w ramię.
- Mhm.. Przepraszam cię Nataniel ale jest już późno a ja
jestem już trochę zmęczona.
- Rozumiem, nie będę już ci zawracać głowy. Miłych snów. -
Powiedział na odchodne złotooki przy czym machając mi na pożegnanie, odmachałam
Natanielowi otwierając drzwi frontowe, gdy znalazłam się już w środku poczułam
swąd spalenizny, pod wpływem adrenaliny wbiegłam do kuchni przy okazji
chwytając mini gaśnice. W momencie gdy miałam odciągnąć spust z gaśnicy
spostrzegłam mojego brata otwierającego okno i wymachującego ścierką ma
wszystkie możliwe strony.
- Kurwaa... Moja pizza. - W głosie mężczyzny można było
usłyszeć żal jak i smutek. Co doprowadziło mnie do wybuchu śmiechu. Gdy chłopak
zorientował się że nie jest jedynym świadkiem zdarzenia gwałtownie się obrócił.
- Młoda nie strasz mnie, lepiej pomóż mi wywietrzyć mieszkanie.
- Już już nerwusie. – Cicho zachichotałam co nie umknęło
uwadze mężczyzny – Skoro byłeś tak bardzo głodny to dlaczego nie zawołałeś mnie
i nie poprosiłeś o pomoc ? -Po chwili pożałowałam wypowiedzianych słów widząc
jak Mat piorunuje mnie wzrokiem.
- Chciałem ! Ale ktoś tu postanowił zwinąć się z chaty na
dwie godziny, a ja nie będę siedział i umierał z głodu. – Zrobił naburmuszoną
minę jak małe dziecko.
- Nie przesadzaj, na pewno nie dwie godziny a tak poza tym to
i tak jesteś głodny to lepiej byś wyszedł na tym gdybyś poczekał jednak na mnie
te dwie godzinki. – Powiedziałam na jednym tchu by po chwili ujrzeć u mojego
brata napad złości.
- Nie wkurwiaj mnie ! Ty się lepiej weź za naukę a nie kurwa
szlajasz się po nocach ! Do pokoju. – Reakcja rudzielca bardzo mnie zaskoczyła
a jednocześnie zasmuciła, Mat nigdy się nie odzywał tak w stosunku do mnie. Czy
jemu naprawdę chodzi o tą pizzę, cóż nie będę wnikać i ciągnąć tej farsy, wolę pójść
do pokoju i tam w spokoju posiedzieć. Jak powiedziałam tak zrobiłam, udałam się
do swej oazy spokoju by choć na chwilę móc zebrać w ciszy swe myśli. Gdy tak
leżałam na łóżku rozmyślając nad swym życiem poczułam się senna, chyba to był
czas by położyć się spać. By móc znów oddać się sidłom Morfeusza.
****
„Drrrrrrrrr” znów ten przeklęty budzik, czasami mam ochotę
wrzucić go do wrzątku i ugotować. Ale niestety trzeba wstawać i iść do tej
przeklętej szkoły. Leniwie wstałam z łóżka i poczłapałam do łazienki, wzięłam
szybki prysznic przebrałam się we wcześniej przygotowane ubrania, na koniec
zostało zrobić makijaż, gdy się już z nim uporałam zeszłam na dół. Przy
kuchennym blacie siedział mój brat ale jakoś nie czułam potrzeby rozmawiania z
nim dzisiaj dlatego poszłam na korytarz założyłam buty i wyszłam najciszej jak
tylko potrafiłam by Mat nie zorientował się że już mnie nie ma. Gdy tak powoli
spacerowałam przez park spostrzegłam dość dużego psa i coś mi mówiło że chyba
znam właściciela tego potwora.
- Demon chodź tu piesku. – Zawołałam zwierzaka lecz ten
zamiast od razu przybiec do mnie spoglądał na mnie z dość dziwnym wzrokiem . Po
chwili znów zawołałam pupila, na szczęście tym razem posłuchał mnie i przybiegł
merdając ogonkiem. – Cześć psinko a gdzie zgubiłeś czerwoną małpę ?
- HAU HAU !
- Nie powinieneś sam tak latać po parku, jeszcze komuś stanie
się krzywda. – Pogłaskałam pieska, a ten w podzięce polizał mnie po dłoni. –
Musimy znaleźć twojego pana. – Wzięłam psa za obrożę i starałam się prowadzić
go w miarę normalnie, niestety ten pies ma więcej siły niż by się wydawało.
Demon w ciągu sekundy powalił mnie na ziemię i przeciągną parę metrów przez
trawę, próbowałam wstać ale poczułam na sobie ogromny ciężar, jak się okazała
był to pies. Siedział sobie menda zadowolony na mnie.
- Demon co ty wyrabiasz ?! – Ten głos poznam wszędzie,
przyszła czerwona małpa. – Hej Katrina nic ci nie jest ? – Kucną tuż przy „moich
zwłokach” wpatrując się we mnie zmartwionym wzrokiem. – Demon złaś z niej, to
nie jest twoje legowisko ! – Pies posłusznie zszedł ze mnie by po chwili znaleźć
się przy mojej twarzy i bezkarnie ją lizać. Fuuu…. Chyba powoli przestaję lubić
tego psa, jest obrzydliwy. Jednak po chwili Kastiel odgonił psa by następnie
pomóc mi wstać i doprowadzić się do porządku.
- Widzisz nawet mój pies wie że jesteś tak płaska że można
zrobić z ciebie łóżko. – Uśmiechną się tym swoim zadziornym uśmiechem, kiedyś
go za te teksty zabiję ale jeszcze nie dziś.
- Kastiel kiedy w końcu przestaniesz się nabijać z mojego
biustu.
- Jak w końcu będziesz go miała. – Czerwono włosy przesadził,
moja twarz nabrała kolorów dorodnej maliny a ręce skrzyżowałam pod biustem.
Chłopak widząc moją winę wybuchł gromkim śmiechem.
- Myślisz że krzyżowanie rąk coś ci pomoże ? I tak nic tam
nie masz płaska desko.
- Spadaj rudzielcu nie mam zamiaru z tobą dyskutować, ja idę
do szkoły a ty se rób co chcesz. –
Odwróciłam się napięcie i ruszyłam w stronę szkoły, z dala słyszałam cichy chichot
chłopaka ale stwierdziłam że kłótnia z nim nie ma sensu. Gdy już byłam pod
szkołą przypomniał sobie o obietnicy jaką dałam złotookiemu, automatycznie
szukałam wzrokiem nowej na dziedzińcu, w ogrodzie nic, pod wejściem nic, na
winklu nic, pod drzewem ni… Zaraz wróć, Lysander
i jakaś brunetka na ławce, czy oni się uśmiechają ? Ona dotyka jego dłoni ! Czy
on właśnie pozwolił jej coś przeczytać z
notatnika, ooo nie tak to nie będzie. Mi nigdy nie dał nawet na chwilę
zaglądnąć do niego. To chyba będzie odpowiedni moment by wkroczyć i przerwać im
tą miła pogawędkę. Ruszyłam w stronę ławki nie zwracając uwagi że ktoś się
dołączył do mojego kierunku docelowego. Stojąc już przy ławce myślałam że biało
włosy od razu mnie zauważy, jak bardzo moje stwierdzenie było mylące. Byli tak
pochłonięcie rozmową że nawet nie zauważyli że ktoś stoi nad nimi.
- Ehem… - Próbowałam jakoś zwrócić na siebie uwagę ale to nic
nie dało. – Lysander ?
-To nie kulturalnie komuś przerywać. – Chyba nie przemyślał
tego co mówi bo gdy zobaczył do kogo to powiedział mina mu zrzedła. – Witaj Katrino
wybacz moje naganne zachowanie. – Wstał by po chwili ucałować zewnętrzną część
mojej dłoni.
- Nic się nie stało Lysiu, mam nadzieję że dobrze spałeś. –
Zrobiłam najbardziej urocze spojrzenie jakie potrafiłam i pocałowałam
różnookiego w policzek, kątek oka spojrzałam
na dziewczynę która do tej pory bacznie się nam przyglądała, po jej wyrazie
twarzy widać było że jej się to nie spodobało. Niech zapamięta sobie że to ja
tu mam przewagę.
- Wyśmienicie, śniła mi się przepiękna niewiasta ale mój sen chyba stał się jawą. - Powiedział to tak romantycznym głosem że aż serce mi mocniej zabiło.
- Jesteś kochany skarbie. - Lysander zrobił się purpurowy na twarzy, dopiero teraz się zorientowałam że pierwszy raz nazwałam go skarbem.
- Lysander to ja już sobie pójdę miło było cię poznać. –
Zrobiła przesłodzone oczka. Pff i ona myśli że to podziała na mojego Lysia,
chyba śni. Zepsuła nam romantyczną chwilę zołza.
- Mi również było miło, oh wypadło mi z głowy wy dziewczęta jeszcze
się nie znacie.
- Jakoś nie było okazji. Katrina, dziewczyna Lysandra. –
Patrzyłam na nią z wyższością, nie poznawałam się czyżby to zazdrość wyciągała
ze mnie najgorsze cechy charakteru ?
- Sucrette.- W jej oczach można było ujrzeć zło w czystej
postaci. Widzę że będę miała z nią nie lada problemy. Ale jak na razie to ja tu jestem górą. Pewne słowa już cisnęły mi się na usta ale w momencie gdy chciałam już coś powiedzieć zadzwonił dzwonek, odwracając się w stronę wejścia do szkoły zauważyłam Nataniela, biedak szkoda że nie jest świadomy tego jak bardzo może się sparzyć na tym zauroczeniu. Widziałam jak na nią patrzy, tak samo Lysander spogląda na mnie. Chyba będę musiała uzmysłowić mu co to za dziewczyna. I najlepiej jak zrobię to jak najszybciej.
- Widzimy się później, muszę jeszcze porozmawiać z Natanielem.
- Do zobaczenia piękna. - Lysander ucałował mnie w policzek a następnie ruszył przed siebie, a ja musiałam dogonić pana gospodarza.
- Nataniel czekaj ! - Matko jak on szybko chodzi, ja ledwo co oddycham.
______________________________________________________________________
Życzę wam miłego czytania i jeszcze raz przepraszam za tak długą nieobecność.
Zachęcam was również do komentowania :)
Pozdrawiam :*
______________________________________________________________________
Życzę wam miłego czytania i jeszcze raz przepraszam za tak długą nieobecność.
Zachęcam was również do komentowania :)
Pozdrawiam :*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńW grze nie znoszę Nataniela i za żadną cholerę nie zacznę go lubić, ale tu mi się go aż przykro zrobiło ;-; Zakochał się w takiej... Jak to ujmę... Zapyziałej pindzie, która odważyła się dotknąć przenajświętszą dłoni wielce przystojnego króla przystojności Lysandra. Po prostu zabić to, zanim złoży jaja *-* Czuje do niej taką nienawiść jak do Nataniela w grze... Czekam, aż zła Suśka posunie się za daleko, poleje się krew, będą litry łez, nie przespane noce, rozterki niczym z hiszpańskiej telenoweli i przede wszystkim WYELIMINOWANIE TEJ PINDY. Pozdro i taczka weny w żelkach ❤
OdpowiedzUsuń^-^ W kooońcu! W kooońcu mam co czytać! Ratujesz mój dzień! xD Rozdział cudowny, nie ma co więcej mówić, masz talent, a ja życzę wenki twórczej *-* Pozdrawiam i życzę miłego wieczorka x3 (Bądź dzionka xD) <3
OdpowiedzUsuńnext jak najszybciej pliska a rozdzialik extra jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSkoro Katrina przyjażni się już z Kasjelem
OdpowiedzUsuńto niech go może wreszcie poprosi o pomoc
w wyeliminowaniu zbędnej konkuretki :)
Kasjel z przyjemnościa zacznie dokuczać nowej
może nawet Ja poszczuć swim psem.
--TAK WIEM ŻE JESTEMWREDNA ALE ŁAPY PRECZ OD LYSA--
Siemanko ciesze się ze zmieniłaś grafikę bloga,
OdpowiedzUsuńdzieki temu wygodniej jest go czytać i nie razi
już ta biała kartka tak w oczy, mam nadzieję na
dlasz kontynuacje twojiej opowieści pozdrawiam :)
hejka Isia czy wiesz kiedy bedzie kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńbo kurde mineło kilka miesięcy a ty nic nie dodajesz,
więc się troszkę martwię że albo porzucilaś bloga
lub dodajesz tutaj posty raz na rok nie regularnie ;(