Perspektywa Katriny
Byłam cała czerwona jak piwonia przez białowłosego, wszyscy z
klasy patrzyli zaskoczeni widząc nasze splecione dłonie. Jedynie Rozalia stała
z wielkim bananem na ustach, nie zdążyliśmy na szczęście z nikim poruszyć tego
tematu ponieważ przyszedł pan Farazowski nasz wychowawca, dobrze że była to
godzina wychowawcza a nie kolejna nudna lekcja historii. Gdy już usiadłam na
swoim miejscu zauważyłam że Rozalia zmierza szybkim tempem w stronę mojej
ławki, wiedziałam że czeka mnie przesłuchanie. Dziewczyna była już blisko
ławki gdy ktoś nagle ją podsiadł, tym kimś okazał się mój kochany białowłosy.
- Lysio.! -Twarz Rozalii przybrała dość zabawny grymas.
-Wybacz Rozalio ale to ja dziś zajmę twoje miejsce przy
Katrinie. – Rozalia stała jak wryta, ale ustąpiła miejsca dla różnookiego.
- Niech ci będzie, ale nie myśl że dam wam tak łatwo się mnie
pozbyć. – Białowłosa wzięła stojące obok Alexego krzesło i przysunęła je do naszej
ławki. – No a teraz opowiadajcie gołąbeczki. – Na jej twarzy pojawił się zarys
uśmiechu.
- No właśnie, opowiadajcie jak do tego zaszło gołąbeczki.? –
Tuż obok pojawił się niebiesko włosy z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Wybaczcie ale chciałbym porozmawiać z Katriną na osobności.
– Poważna mina Lysandra sprawiła że Roza i Alex bez żadnych dyskusji zostawili
nas samych, zaintrygowała mnie postawa różnookiego.
- A więc o czym chciałbyś ze mną porozmawiać. – Uśmiechnęłam
się do chłopaka zalotnie ale zauważyłam że chłopaka coś dręczy.
- Wybacz że pytam cię o takie sprawy ale czy łączyło coś
ciebie z Kentinem.? – Przez chwilę myślałam że może sobie żartuję ale jego mina
świadczyła że mówi poważnie. Zmartwiło mnie to, bo nie wiedziałam jak mam mu
wspomnieć o wyznaniu chłopak i kwiatach.
- Poza przyjaźnią nic nas nie łączy, a dlaczego pytasz.?
- Ponieważ od chwili gdy się dowiedział że jesteśmy para
obserwuję mnie z wielką nienawiścią. Nawet teraz patrzy na nas jakbym popełnił
najgorszą zbrodnie w życiu. – Lysander miał rację, gdy ukradkiem zerknęłam na
zielonookiego patrzył na naszą dwoję z chęcią mordu, nie sądziłam że aż tak
bardzo mu na mnie zależało.
- Chyba wiem dlaczego Kentin tak złowrogo na nas spogląda. – Musiałam
mu to powiedzieć, nie potrafiłam mieć przed nim tajemnic. – Rano Kentin
podszedł do mnie z bukietem róż i wyznał że nie jestem mu obojętna, było mi
trochę głupio ale musiałam dać mu kosza co niestety mu się nie spodobało. Przez
co teraz ma żal do mnie a o ciebie najprawdopodobniej jest zazdrosny.
- Rozumiem, myślę że Kentin potrzebuję czasu by ochłonąć i
zrozumieć wszystko. Jest twoim przyjacielem więc w końcu schowa dumę do
kieszeni i wyciągnie do ciebie rękę. – Słowa białowłosego dodały mi otuchy,
choć zdziwiło mnie to że nie spytał o ten bukiet ani nic. Hmm… Popadam chyba w
paranoję.
- Dziękuję Lysander, zawsze mogę liczyć na słowa otuchy od
ciebie. – Popatrzyłam na różnookiego z czułością, wiedziałam że przy nim nigdy
nic mi się nie stanie. Bardzo pragnęłam go w tej chwili przytulić ale niestety
nie wypadało, dlatego dyskretnie złapałam go za rękę co spowodowało rumieńce na
naszych twarzach. Czułam się cudownie w jego towarzystwie mimo że tak krótko
się znaliśmy. Razem z białowłosym przegadaliśmy całą godzinę wychowawczą.
Dowiedziałam się że jego rodzice mieszkają na wsi gdzie niegdyś prowadzili
agroturystykę, a on z przyczyn edukacyjnych zamieszkał ze swoim bratem Leo,
który prowadzi sklep z ubraniami. Również dowiedziałam się że Lysander uwielbia
króliki, pisanie własnej poezji jak również śpiewanie.
- Księżniczko może opowiesz mi coś o sobie.? – Najbardziej bałam
się właśnie tego pytania, nie lubiłam opowiadać o swojej przeszłości to zbyt
bolało. Na samą myśl o tym wszystkim uroniłam kilka łez.
- Wybacz, rozumiem że twoja przeszłość jest bardzo bolesna.
Nie będę nalegał abyś mi ją zdradziła. – Białowłosy zbliżył się a następnie
mocno mnie przytulił, tak że słyszałam szybkie bicie jego serca, czułam się
bezpieczna w jego ramiona a czując zapach jego perfum czułam jak odlatuję. Niestety
w tle było słychać reakcję na nasze przytulanie co spowodowało że z białowłosym
odsunęliśmy się od siebie.
****
Wychodząc ze szkoły spostrzegłam brązowookiego tuż przy
bramie wyjściowej. Gdy tylko ujrzał że zmierzam w jego kierunku również
zbliżając się do mnie. Niestety nie dał mi dojść do słowa.
- Co on ma czego ja nie mam?! – W jego oczach można było
ujrzeć smutek.
- Kastiel zroz….
-Ja niczego kurwa nie chce rozumieć, powiedz mi tylko czy coś
w ogóle do mnie czujesz?!
- Kastiel przykro mi ale nic do ciebie nie czuję, możemy
zostać przyjaciółmi ale na nic więcej nie możesz liczyć. – Już drugi raz tego
samego dnia daję dla faceta kosza, jestem okrutna. Nie chciałam spojrzeć
Kastielowi w oczy, było mi zbyt przykro z jego powodu.
- Tą swoją przyjaźń możesz sobie w dupę wsadzić szmato.! – Czerwono
włosy przesadził, pod wpływem gniewu uderzyłam go w twarz. Nie czekając na jego
reakcję odeszłam w pośpiechu, czułam ból w dłoni nie sądziłam że potrafię tak
mocno kogoś uderzyć. Wchodząc do parku powoli schodziła ze mnie ta cała złość
spowodowana słowami brązowookiego. Postanowiłam na chwilę zostać w parku i
przysiąść na ławce. Wyjęłam z kieszeni mp3 i zanurzyłam się w świecie muzyki
rozmyślając nad moim życiem. Myślałam o moich rodzicach, przypomniała mi się
cudowne chwilę z dzieciństwa:
***
Mała brązowowłosa
dziewczyna siedziała w piaskownicy bawiąc się zabawkami a tuż nad nią stali jej
rodzice.
- Mamo zobacz zrobiłam
babkę. – Dziewczyna z radości wstała i zaczęła skakać.
- Brawo córeczko,
zobacz kochanie jak Katrinka się cieszy. – Dziewczynka podbiegła do kobiety a
ta podrzuciła dziewczyna do góry po czym przytuliła ją, po chwili dołączył do nich
wysoki o dobrej posturze mężczyzna.
- Słoneczko co powiesz
na to byśmy poszli razem z mamą coś zjeść.?
- Taaaak, ale dopiero
jak Mat wlóci z psedskola.
- Dobrze skarbie a
teraz chodź pójdziemy na zjeżdżalnie. – Mała Katrina pobiegła razem z rodzicami
na zjeżdżalnie, gdzie zjeżdżała razem z rodzicami (…)
***
Poczułam jak po mojej twarzy spływają łzy na myśl o moich
rodzicach, chciałabym aby nadal żyli. Te wszystkie cudowne wspomnienia
sprawiały że coraz bardziej za nimi tęskniłam. Czułam się jak mała dziewczynka
która potrzebuję przytulenia i uwagi swoich rodziców. Z moich rozmyślań
wyciągną mnie czerwono włosy który
przysiadł tuż obok mnie na ławce ze skruszoną miną.
- Wybacz nie chciałem się urazić, emocje mną targały. –
Powaga jego głosy zaskoczyła mnie, czyżby naprawdę żałował.
- Kastiel wybaczę ci jeżeli przestanie odwalać takie rzeczy.
- Dobrze, wolę zostać twoim przyjacielem niż stracić cię na
zawsze. – Byłam w szoku, Kastiel i takie wyznania. To było takie uroczę że
musiała przytulić brązowookiego by dodać mu otuchy.
- Cieszę się Kastiel, ale uważam że powinieneś z kimś jeszcze
porozmawiać i poprawić relację.- Czerwono włosy spojrzał na mnie a następnie
głośno wypuścił powietrze z płuc.
- Wiem, ale jeszcze nie wiem jak mam to zrobić.
- Może powinieneś iść teraz do niego i z nim porozmawiać. –
Uśmiechnęłam się do chłopaka by dodać mu odwagi.
- Może masz rację. Do jutra Katrina. – Wstał szybko z ławki kierując
swoje kroki w stronę domu różnookiego. A ja postanowiłam pójść już do domu bo
już zaczęło mi się robić zimno. Gdy tylko weszłam do domu z kuchni dobiegły
mnie krzyki mojego brata.
- A to o której się wraca ze szkoły co.? – Jak zwykle nadopiekuńczy.
- Poszłam jeszcze posiedzieć sobie w parku.
- Młoda weź nie rób se jaj i zacznij wracać prosto ze szkoły
do domu. – Dziwne, zwykle nie jest aż tak nadopiekuńczy.
- Mat czy coś się stało.?
- Nie ważne, sprawy osobiste. A teraz jeść i do lekcji
zrozumiano. – Chyba wstał dziś lewą nogą, nigdy wcześniej nie był dla mnie taki
oschły. Nie zwlekając długo zjadłam obiad i udałam się do swojego pokoju by przysiąść
do tej cholernej pracy domowej. Po godzinie czasu miałam odrobioną pracę domową
ze wszystkiego, dzięki czemu mogłam sobie poleżeć w spokoju. Gdy już prawię
przysypiałam dostałam sms od nieznanego mi numeru „Otwórz
okno :*”. Zaskoczyła mnie ta wiadomość. Otworzyłam okno szukając nadawcy wiadomości
ale ujrzałam kogoś kogo bym w życiu się
nie spodziewała.
Polsat zaprasza na reklamy XD A rozdział super, dobrze, że napisałaś taką scenkę w parku, bo już miałam zamiar Cię ochrzanić :* Było kilka błędów, ale domyślam się, że to literówki. Weny życzę <3
OdpowiedzUsuńWiem wiem :)
UsuńWredna ja robię z Kasa takiego chama :D
Pisane na szybkiego i nie dokładnie sprawdzone :3
Dziękuję i Pozdrawiam :*
Pfff... A u mnie to już się nie domyślasz, że to literówki? XDDDDDD
UsuńAle i tak Ci dziękuję, że zwracasz mi uwagę XDDDD <3 :*
Rozdział cudny, jak zwykle! :3 Zakładam, że to będzie Lysiek albo jakiś adorator ze szkoły XD Czekam na next'a! :* <3 ~ WIKA <333
OdpowiedzUsuńLys jaki wojownik o miejsce przy Katrinie :D
OdpowiedzUsuńNależało się Kastielowi, co za oszołom. Nienawidzę takich chłopaków, którym mówi się kulturalnie "nie", a oni jadą z wyzwiskami itd... Grrr -,-
Omaj, czemu przerywasz w takim momencie? Kto to się bawi w Romeo? Kurczę! Czeba tera czekać :(((((
No nic, pozdrawiam Cię kochana i przesyłam kopa w dupę, do napisania następnego rozdziału :**** ♥
Dlaczego od razu kopa ? :D
OdpowiedzUsuńLysander powoli robi się odważniejszy :)
Dziękuję kochana za komentarz :3
Pozdrawiam :*
No, no, no... Lysiu taki Maczo... Normalnie mucha nie siada proszę państwa xD Kassi taki potulny jak puchata i mięciusia owieczka... Rozdział ZAJEBISTY!! Pozdro ❤ Zapraszam czasem do mnie ;)
OdpowiedzUsuńWow rozdział zajebisty ^.^ Nie sądziłam że Kastiel może być tak potulny :B
OdpowiedzUsuńWysyłam ci dużo weny w postaci kakałka xD i czekam na następny Pozdrawiam :$
A twierdziłaś, że Kazik będzie teraz grzecznym chłopczykiem :P
OdpowiedzUsuńChłopak trochę za bardzo się zagalopował, to fakt. No bo żeby tak dziewczynę zwyzywać? Absurd. Dziewczyna mogła go zrównać z ziemią :D
A Lysiu, no no.. Coraz więcej odwagi :)
Weny życzę i Pozdrawiam :)
Super! *-* Jeju, tera mnie ciekawość będzie zżerać kto przyszedł XD
OdpowiedzUsuńKiedy rozdział? •~• Czekam i czekam... Ale nic nie widzę... Może po prostu jestem ślepa :/
OdpowiedzUsuń