- Cześć
piękna.
- Hej
Kentin, dla kogo te róże.?
- Aaa dla
ciebie, dla najpiękniejszej w szkole. – Niewinny wzrok Kentina momentalnie
zmienił się w wzrok podrywacza.
- Dziękuję,
ale z jakiej to okazji.?
- Muszę z
tobą porozmawiać... Chciałbym zaprosić się na randkę, niegdyś jak się razem
uczyliśmy nie miałem odwagi by cię zaprosić a teraz zrozumiałem że jeżeli nadal
będę się wahać i lękać to mogę stracić tą okazję. Zbyt wiele dla mnie znaczysz
bym mógł tak łatwo sobie odpuścić.
- Kentin nie
chce cię ranić ale ja już kogoś mam, proszę nie miej mi tego za złe ale nas
łączy tylko przyjaźń. Jesteś moim dobrym przyjacielem od tylu lat, nie chce by
się to zmieniło. – Czułam się podle mówiąc takie rzeczy do zielonookiego,
wiedziałam że tymi słowami złamałam mu serce, ale nie miałam wyboru. Nigdy nie
darzyłam go głębszym uczuciem i nie mogę mu dawać złudnych nadziei.
- Ohh.. No
cóż trochę się pośpieszyłem. No nic, moje uczucia przecież nic nie znaczą. Na
razie Katrina.- Jego oczy były takie smutne , widziałam w nich zawód. Gdy
odchodził biło od chłopaka bardzo dużym smutkiem i rozczarowaniem, było mi go
bardzo szkoda w końcu to mój przyjaciel.
- Ale
Kentin…- Odszedł nawet nie odwracając się, po prostu mnie olał. Ale nie dziwie
się mu, dostał kosza od dziewczyny którą tak bardzo kochał, grrr nienawidzę się
za to jak go skrzywdziłam głupia ja. Dopiero po paru minutach przypomniałam
sobie o kwiatach od chłopaka, zaczęłam się zastanawiać co z nimi zrobić i jak
wytłumaczyć ten fakt dla białowłosego by nie poczuł się zazdrosny. Bałam się
jego reakcji ale musiałam mu to powiedzieć by już na samym początku związku nie
tworzyć przed nim tajemnic. Nim zdążyłam rozpocząć poszukiwania różnookiego
rozbrzmiał dzwonek obwieszczający początek lekcji chemii. Tak, kochana chemia z
panią Delanay. Schowałam kwiaty do szafki i ruszyłam w kierunku sali w której
mam lekcję, z daleka zauważyłam że już nikogo nie ma pod klasą dlatego
przyśpieszyłam kroku by nie dostać reprymendy od kochanej nauczycielki. Na
szczęście wchodząc do klasy nie zauważyłam nauczycielki, dzięki bogu zapomniała
dziennika. Skierowałam swoje kroki w stronę swojej ławki ale w tamtym momencie
ktoś pociągną mnie za nadgarstek co spowodowało że przysiadłam tuż obok „napastnika”.
Jak się okazało był to Kastiel, ciekawe co on znów kombinuję. Niestety
przesiąść się nie mogłam bo do klasy weszła nauczyciela.
- Mała czy
ty mnie unikasz.?
- Kastiel
odpuść, już ci to tłumaczyłam.- Zaczynają mnie drażnić jego zachowania.
- Ale co ci
szkodzi się umówić ze mną.?
- Hmmm..
Może dlatego że kogoś mam. – Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę że
wypaplałam szlak, teraz nie da mi spokoju.
- Jak to ?
Kim on jest, już ja się z nim policzę.! – Gniew w jego oczach przerażał mnie,
nie wiedziałam co mam zrobić. Jeżeli bym mu powiedziała że to Lysander mógłby
mu coś zrobić. Ale zaraz zaraz, to jego przyjaciel jeżeli mu powiem to może
odpuści, w końcu nie odbija się dziewczyny przyjacielowi.
-Kastiel
uspokój się, to i tak nic ci nie pomoże zrozum to w końcu.
- Kurwa
mać.! Powiedz kto to jest, ja muszę to wiedzieć.! – Opanowała go furia, pewnie
gdyby nie to że jest to lekcja dawno by mną potrząsał ze wściekłością i żądał
odpowiedzi.
- Opanuj
się, to Lysander… - Czerwono włosy momentalnie się uspokoił, na jego twarzy
było widać żal i zdumienie. Do końca lekcji nie odezwał się do mnie ani słowem,
gdy tylko zadzwonił dzwonek wyszedł z sali jak oparzony zbytnio nie zwracając
na to uwagi wyszłam na dziedziniec by pójść do ogrodu, chciałam w spokoju zjeść
drugie śniadanie.
****
Perspektywa Lysandra
Po dzwonku
postanowiłem pójść w swoje ulubione miejsce, czyli ławkę na dziedzińcu.
Wyciągnąłem notes by zapisać tekst piosenki który przyszedł mi do głowy. Z
daleka zauważyłem że zbliża się do mnie mój przyjaciel, widząc jak odpala
papierosa pokręciłem tylko głową, było widać z daleka że nie jest dziś w
humorze.
-
Przyjacielu paląc nie poprawisz swojego stanu zdrowia.
- Stul pysk
zdrajco.! – Byłem zdumiony, nigdy wcześniej się tak do mnie nie odzywał nawet
jak był w wielkiej furii.
- Kastiel co
się stało.?
- Ty kurwa
jeszcze masz czelność pytać co się stało.? Takich rzeczy się nie robi dla
przyjaciół.!
- Czy
mógłbyś wyrażać się jaśniej bo nie rozumiem cię.?
- Odbiłeś mi
Katrinę to kurwa się stało.! – Furia w jego oczach była zdumiewająca. Starałem
się być opanowany by załagodzić trochę tą sytuację.
- Kastiel
ale wy nie byliście razem. – Próbowałem przemówić przyjacielowi do rozsądku.
- No i co
kurwa, ona jest moja. Stary kurwa takich rzeczy się nie robi. – Słyszałem w
jego głosie załamanie co mnie bardzo zdziwiło.
-
Przyjacielu, ona nie jest rzeczą którą można posiadać. Powinieneś z nią
porozmawiać, to co jest między mną a nią nie jest uczuciem jednostronnym. Gdybym
miał świadomość tego że coś czuję do ciebie bym nawet nie próbował zdobyć jej
względów.
- Nie
jesteśmy przyjaciółmi, takich rzeczy się nie wybacza.! – Czerwono włosy
wyrzucił niedopałek i wyszedł z terenu szkoły. Nie wiem co mam sądzić o jego
postawię ale muszę koniecznie porozmawiać z pięknooką. Ruszyłem w kierunku
ogrodu z nadzieją że znajdę tam ową dziewczynę nie myliłem się, leżała na
trawię wpatrując się w niebo, wyglądała cudownie w tym świetle aż na moment
zapomniałem z jaką sprawą przyszedłem do brązowowłosej. Patrzyłem jak się
uśmiecha, nie mogłem przestać spoglądać na mą ukochaną. W końcu się ocknąłem,
musiałem się dowiedzieć czy rozmawiała z moim przyjacielem.
- Witaj
królewno, czy mogę zając ci chwilę.? Mam do ciebie ważne pytanie.
- Ooo hej
Lysander, pewnie co się stało.? – Jej uśmiech i oczy nie pomagały mi, nie
potrafiłem się skupić by poprawnie spleść jakiekolwiek zdanie.
-Rozmawiałaś
czy z Kastielem o nas.?
- Co.?
- Wybacz.
Czy rozmawiałaś z Kastielem o nas.? – Poczerwieniałem cały na twarzy,
wygłupiłem się na samym początku.
- Tak, dziś
na chemii mu powiedziałam ponieważ nie rozumiał że nie jestem nim
zainteresowana. A coś się stało.? – Niebieskooka zrobiła zmartwioną minę widząc
że jest ze mną coś nie tak.
- Kastiel
przyszedł do mnie z wielką furią mówiąc że odbiłem mu ciebie, próbowałem z nim
porozmawiać ale złość zaślepiła mu oczy.
- Nie
sądziłam że zareaguję tak ostro. Może powinnam z nim porozmawiać.? – Katrina patrzyła
na mnie z miłością w oczach, nie potrafiłem opanować swoich emocji . Nie
wytrzymałem i ją pocałowałem. Była zaskoczona ale oddała pocałunek, z czego
byłem bardzo szczęśliwy.
- Może
ciebie wysłucha księżniczko. Na chwilę obecną nie będę się wychylać, poczekam
aż ochłonie i porozmawiam z nim na spokojnie. – Przez chwilę bawiłem się
kosmykiem włosów mej luby. Po czym stwierdziłem że to pora wracać na lekcję.
- Czy
zechcesz potowarzyszyć mi w powrocie na lekcję księżniczko.? – Lekko się
ukłoniłem i wysunąłem rękę ku dziewczynie by pomóc jej wstać. Ta chwyciła mnie
za rękę po czym wstała. Razem udaliśmy się na lekcję. Dopiero po podejściu pod
klasę spostrzegliśmy z Katriną że trzymamy się za ręce. Oboje dostaliśmy
rumieńców na twarzy, ale nie miałem zamiaru puścić jej dłoni. Byłem szczęśliwy
że tak cudowna dziewczyna wybrała właśnie mnie.
Aww *-* Jakie słodkie. Kastiel wpierdala się tam, gdzie nie ma.. ale i tak go lubię :D
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :) ~ Życzę weny :*
Rozdział cudny! Oddaj mi trochę talentu, bo ja coraz bardziej myślę, że się do tego nie nadaję, jak czytam te wszystkie wasze blogi xD. Takich cudeniek więcej! :3 Awww, ale słodko, jak ja kocham czytać takie rzeczy *-* <3 Pozdrawiam i czekam na next'a! <3 :*
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńNie przesadzaj, też masz talent :*
Ooooo<3 jaki słodki rozdział ciekawe jak to będzie dalej :) czekam na następny ^^
OdpowiedzUsuńJejciu! Moje serducho się very very raduje! ZA-JE-BIO-ZA!!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Kas przestanie się fochać i pogratuluje swojemu przyjacielowi ;)
OdpowiedzUsuńRozdział cudny,.szczególnie moment w ogrodzie z buziaczkiem :D lubię takie momenty, oho!
Czekam na więcej, pozdrawiam serdecznie i przesyłam mnóstwo weny :* trzymaj się kochana <3
Och mdleję ze szczęścia, jakież piękne jest to twoje opowiadanko
OdpowiedzUsuń-LYSANDER- jest w nim taki kochaniutki, jak prawdziwy arystokrata,
lub jak ksiaże z bajki :)