Poczułam jak napastnik próbuję mnie odwrócić twarzą do
siebie, nie mogłam uwierzyć gdy zobaczyłam wysokiego, niebieskookiego
rudzielca, na mojej twarzy pojawiła się ulga.
- Mat, nawet nie wiesz jak mnie wystraszyłeś..!!!- Poczułam
wielką złość do chłopaka, nie sądziłam że jest aż tak lekkomyślny.
- Siostrzyczko a ty nie powinnaś już dawno być w domu..??-
Spojrzał na mnie robiąc swój grymas.
- Właśnie szłam do domu ale ktoś mnie tu brutalnie
przestraszył.
- Już się tak nie wymądrzaj tylko chodź do domu.- Złapał
mnie za rękę i poprowadził do domu.
Gdy tylko weszliśmy
do domu mój kochany braciszek zaczął się wypytywać gdzie byłam co robiłam i
dlaczego tak późno wracałam do domu. Te pytania strasznie mnie męczyły dlatego
wyszłam do kuchni żeby zrobić nam kolację, ale niestety gdy tylko podałam
kolację do stołu Mat znów zaczął swoje przesłuchanie. Starałam się go nie
słuchać do końca kolacji, gdy tylko skończyłam jeść, swoje kroki skierowałam do
własnego pokoju. Rzuciłam się na łóżko po czym zaczęłam rozmyślać o dzisiejszym
dniu, stwierdziłam że już nigdy więcej nie odezwę się do Kastiela, po chwili
sam Morfeusz odprowadzał mnie do bram błogiego snu. Rano obudził mnie mój
nieznośny budzik, niestety musiałam wstać i się ubrać, podeszłam do szafy i
wyjęłam z niej czarne rurki i czerwoną bokserkę, zeszłam na dół na śniadanie
gdzie czekał już na mnie mój brat Mat, usiadłam na krześle gdzie leżało już
przygotowane dla mnie śniadanie, zjadłam je w ekspresowym tempie i poszłam na
korytarz żeby założyć buty. Gdy wyszłam z domu kierowałam swe kroki w stronę parku, idąc tak rozmyślałam o
wczorajszym dniu, gdy nagle poczułam uderzenie.
- Ałaaa… Przepraszam zamyśliłam się… - Podniosłam wzrok do
góry ku mojemu zdziwieniu stał tam różno Oki.
- Witaj Katrina, wybacz moją nie uwagę to moja wina.-
Podszedł do mnie bliżej gdy tylko doprowadził się do odpowiedniego stanu.
- Lyś to moja wina.- Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę
jak go nazwałam.- Znaczy Lysander…- Cała poczerwieniałam na policzkach, nie
wiedziałam jak mam zareagować w tej sytuacji.
-Hmm… Przyznać ci że ładnie brzmi gdy ty to wypowiadasz.-
mówiąc to puścił mi oczko.- Skoro oby dwoję wybieramy się do szkoły to mógłbym
ci potowarzyszyć..?? – Zauważyłam na jego policzkach słodkie rumieńce.
- W sumie to czemu nie..- Uśmiechnęłam się do niego
zalotnie.
Razem szliśmy do szkoły i rozmawialiśmy na banalne tematy,
kątem oka zauważyłam że Lysander często zerka na mnie poczułam jak na moich
policzkach pojawiają się wypieki. Gdy tylko weszliśmy na dzieciniec podeszła do
nas Rozalia z dużym uśmiechem na twarzy.
- Przykro mi Lysiu ale muszę porwać ci Katrinę.- Rzekła
białowłosa i pociągnęła mnie w stronę szkolnego klubu ogrodników.
- Rozalio co ty wyprawiasz, puść mnie.
- To teraz opowiadaj wszystko, od kiedy jesteście razem, jak
to się stało i czy było romantycznie ? – Rozalia nie mogła pohamować swojego
szczęścia.
- Roza uspokój się, nie jestem z Lysandrem, wpadłam na niego
i stwierdziliśmy że pójdziemy razem do szkoły, nic więcej. – Ale w głębi duszy
chciałabym być z Lysandrem, jest taki czuła, opanowany i słodki.
- Katrina a ty nie widzisz jak on na ciebie patrzy ? Mi się
wydaję że to spotkanie rano nie było przypadkowe. – Słowa Rozalii sprawiły że
moje serce zadrżało z zachwytu.
- Roza nie wygłupiaj się, jesteśmy tylko przyjaciółmi. On
mnie uważa tylko za koleżankę.
- Głupiutka, znam Lysia 3 lata i widzę gdy jakaś dziewczyna
mu się podoba i stwierdzam że wpadłaś mu w oko, nie zepsuj tego … - Białowłosa
mówiła to takim tonem że powoli zaczęłam wierzyć w to.
- A tak w ogóle to jak się zaczęła twoja przyjaźń z
Lysandrem..??
- Poznałam go w sklepie z ubraniami, zagadałam do niego i
wtedy rozmawialiśmy godzinami, wtedy zaczęliśmy się kumplować później
przedstawił mi swojego brata Leo, to była miłość od pierwszego wejrzenia, a jak
już zaczęłam chodzić z Leo to moje relację z Lysiem zaczęły przypominać relację
brat siostra dlatego teraz jesteśmy tak sobie bliscy… - Roza opowiadając swoją
historię bez przerwy się rumieniła.
- Widzę że jesteś szczęśliwa z Leo.
- Tak i to bardzo, nie ma takiego drugiego jak on, mniejsza
z tym wracajmy do tematu twojego i Lysia. Musisz zacząć z nim więcej czasu
spędzać i już mam pomysł jak to zacząć, musisz usiąść z nim w ławce… - Nagle
dziewczyna zaczęła się rozglądać na boki szukając kogoś.
- Lysiuu..!!! – Gdy tylko skończyła krzyczeć zauważyłam na
jej twarzy zadziorny uśmiech.
- Rozalio co się stało że mnie wołałaś…? – Nagle przy
dziewczynie pojawił się zaciekawiony białowłosy.
- Słuchaj Lysiu dziś nie usiądę z tobą na matematyce, muszę
porozmawiać z Iris. Ale załatwiłam ci towarzystwo na pocieszenie… - Białowłosa
wskazała palcem w moją stronę kończąc zdanie.
-Nie ma problemu Rozo, myślę że nie będę się nudził na
lekcji. A teraz wybaczcie panie ale idę szukać swojego notatnika, znów gdzieś
go zgubiłem…
- Rozalio dlaczego to zrobiłaś, ja nie wiem o czym mam z nim
rozmawiać…- Poczułam jak na moich policzkach pojawiają się rumieńce.
- Nie martw się, wierzę w ciebie że dasz radę..- Dziewczyna
próbowała dodać mi otuchy, gdy skończyła mnie pocieszać rozległ się dzwonek
oznaczający początek lekcji. Gdy
wychodziłam z ogrodu spostrzegłam w kwiatach mały czarny notesik, od razu
domyśliłam się do kogo należy więc ruszyłam pośpiesznie na lekcje, wchodząc do
klasy zauważyłam że Lysander czeka już na mnie w ławce, poczułam motylki w
brzuch i ścisk w gardle ale stwierdziłam że dam radę. Powędrowałam na swoje
miejsce i od razu dałam Lysandrowi jego
notes.
- Nie mogę uwierzyć że się znalazła, jesteś cudowna, ale
skąd wiedziałaś że to mój..?? - Chłopak
spojrzał na mnie z podejrzliwą miną.
-Nie martw się nie zaglądałam, po prostu się domyśliłam… -
Popatrzyłam mu w oczy po czym uśmiechnęłam się zalotnie.
Do klasy wszedł niski łysiejący pan Maroł nasz nauczyciel z matematyki, zaraz za
nim wszedł spóźniony Kastiel, było widać że zdarza się to często ponieważ
nauczyciel nawet nie zwrócił mu uwagi. Nie obeszło się również bez wściekłego
wzroku czerwonowłosego skierowanego na nas. Gdy tylko nauczyciel zaczął
tłumaczyć zadania automatycznie się wyłączyłam, do momentu gdy Lysander zaczął
mnie szturchać i pokazywać wzrokiem na małą karteczkę na moim zeszycie, wzięłam
ją do ręki i odczytałam „ Cieszę się że mogę dziś z tobą siedzieć” byłam
zaskoczona ale szybko odpisałam „ Ja również tylko szkoda że to tylko ten jeden
raz” odrzuciłam karteczkę i kontem oka zauważyłam uśmiech na jego twarzy po
czym coś napisał „ A co ty na to aby tak już zostało?” poczułam rumieńce na
policzka, czy to naprawdę się dzieję… Po chwili namysłu odpisałam mu i
odrzuciłam karteczkę „ Nie miałabym nic przeciwko a nawet wręcz przeciwnie :*”
Widziałam jego zaskoczone wzrok gdy
czytał karteczkę, ale ja jestem głupia dlaczego wysłałam mu tego buziaczka,
schowałam twarz w dłonie gdy zobaczyłam że na moim zeszycie leży kartka,
zszokowana że uzyskałam odpowiedź popatrzyłam na nią dziwnie by po chwili
odczytać karteczkę… Serce zaczęło mi mocniej bić, czy mi się to tylko wydaję
czy to na serio się dzieję….
Z przyjemnością informuję Cię, że Twoje zgłoszenie zostało pozytywnie rozpatrzone i dodane do Katalogu blogów Słodkiego Flirtu.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci dużo weny i wolnego czasu na napisanie nowych rozdziałów, które będziesz mogła u nas zgłaszać ;)
Ojeeee! Końcówka ekscytująca :D jestem przeogromnie ciekawa, co on jej napisał :u: więc piszuj szybko (wykorzystaj swoje ferie) ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie, Twoja czytelniczka :* ~
Uwierz że wykorzystam je bardzo dobrze :)
OdpowiedzUsuńMam w planach przez te ferie napisać pięć rozdziałów :)
Dziękuję za komentarz :)
Pozdrawiam :*
Och tak, właśnie tak, cudownie piszesz dziewczyno,
OdpowiedzUsuńchcę wiecej takiego romantycznego Lysia :)